niedziela, 27 stycznia 2019

Alauda et pavo (cz. 5)

                         V

„Owszem – rzecze skowronek po chwili namysłu –
Lecz Bóg stworzył swe dzieła dla odmiennych zmysłów:

Kiedy tafla jeziora wskroś stalowoszara
Rozjaśniona zostaje bielą nenufara,

Wiatr-wirtuoz w szuwarach na każdziutkim z liści,
Symfonie grając – którym i zdolni artyści

Muzycy ulec muszą – stylem swym zachwyca
(Choć jego instrumenty: ajer i turzyca).




















Więc lilie i sitowie tak samo potrzebne:
Ty cieszysz pańskie oko – me śpiewy podniebne

Rozweselają chłopów, co po zmierzch od świtu
Ciężko harują w polu… Takiego zaszczytu

Wielu mi pozazdrości. Wspomagam w mozole
Parobków, z których pracy chleb na pańskim stole.

Oni w pocie i znoju zwożą zboże do wrót –
Bez nich nie ostałby się ni pałac, ni ogród”.

Cdn.

niedziela, 20 stycznia 2019

Alauda et pavo (cz. 4)

                        IV

Zdumiał się paw na wywód nader błyskotliwy
I przyznał zaraz w duchu, że przepastne niwy

Mądrości w niepozornej muszą drzemać głowie.
Jednak milczał, bo bał się, że się o tym dowie

Ktoś z krewnych – wówczas rzekłby: „Splamił sfery nasze,
Bo mu zaimponował zwykły polny ptaszek”.

Arystokraty życie byłoby skończone.
Znów więc protekcjonalnym, jak uprzednio, tonem

Odezwał się: „Szczęśliwy?! A cóż ty, biedaku,
Wiesz o szczęściu, gdy jesteś jak liść tataraku,

Co tworzy w zbitej ciżbie do siebie podobnych
Pierścień wokół jeziora jak wieniec żałobny.



















A choć każdy codziennie na swój styl się sili,
Wciąż spogląda zazdrośnie na kwiat wodnej lilii,

Która – jak to ze wszystkim, co szlachetne bywa –
Niczym księżna z jeziora w centrum sobie pływa”.

Cdn.

wtorek, 8 stycznia 2019

Alauda et pavo (cz. 3)

                        III

Skowronek, na ten pokaz samouwielbienia,
Tak rzecze: „Miły panie, zaprawdę doceniam

Właśnie mi darowany ten wielki akt łaski.
Przyznam, że na pochlebstwa i wielkie oklaski

Zasługuje z pewnością twój powab nieziemski.
Ja jednak częstom widział, że przyczyną klęski

Była właśnie uroda. A wiedz, że choć żebrak
Jestem – jak mnie postrzegasz – niczego mi nie brak.

Obce mi są waszmości upadki i wzloty.
Ja czy to w pełnym słońcu, czy też pośród słoty –

Fruwam sobie po świecie: robaczka lub ziarnko
Skubnę – jestem szczęśliwy. Nie mierz swoją miarką”.














Cdn.

niedziela, 6 stycznia 2019

Alauda et pavo (cz. 2)

                          II

Tym razem paw zmiarkował, skąd też głos dobiega,
Więc zmierzył srogim wzrokiem skowronka jak szpiega,

Co się zakradł, lecz czujne śledzonego oczy
Wypatrzyły gagatka, więc go nie zaskoczył.











I tak rzecze: „Mój drogi, takie komplementy
Zostaw innym przybłędom”. „Ależ jest nadęty –

Wyrzekł w myślach skowronek, po czym dodał na głos –
Widzę, że ci do serca niezbyt to przypadło,

Com z podziwu wyraził, miły jaśniepanie”.
Na oznakę szacunku paw zmienił swe zdanie

I powiedział: „Skowronku, żeś włóczykij przeto
Nie mogłem się spodziewać, że mówię z poetą.

Przy tym, jakie w tym miejscu słyszałem już słowa
Na mą cześć, to mizernie wypadła twa mowa.

Kto mnie chwali z natchnieniem zacięty bój stacza,
Lecz nie wiedziałeś o tym – dlatego wybaczam”.

Cdn.